Każda szklanka soku jabłkowego to nie tylko porcja zdrowia, ale i wyraz patriotyzmu konsumenckiego – przekonuje dr inż. Barbara Groele, sekretarz generalna Krajowej Unii Producentów Soków. Dlaczego Polacy wypijają zaledwie 15 litrów soków rocznie na osobę, mimo że Polska "jabłkiem stoi"? Jak obalać mity o sokach i budować świadomość konsumentów w czasach, gdy uproszczone systemy znakowania mogą wprowadzać ich w błąd? O roli soków w diecie, sile polskiego sadownictwa oraz wyzwaniach zrównoważonej produkcji rozmawiamy z dr inż. Barbarą Groele.
Wojciech Szeląg: W ramach projektu "Naturalnie, że jabłkowy" podkreślają Państwo, że szklanka soku może stanowić jedną z pięciu zalecanych dziennych porcji warzyw i owoców. Jakie konkretne argumenty naukowe i rekomendacje dietetyczne stoją za tym stanowiskiem?
Dr inż. Barbara Groele, sekretarz generalna Krajowej Unii Producentów Soków: Jest wiele badań, które potwierdzają, że owoce, warzywa, a także soki – będące w pełni naturalnym produktem – są bardzo korzystne dla zdrowia. WHO – Światowa Organizacja Zdrowia – rekomenduje spożycie minimum 400 g owoców i warzyw. Im więcej, tym lepiej. Dlatego my, wychodząc naprzeciw potrzebom organizmu człowieka oraz specyfice współczesnego życia, w którym jesteśmy ciągle w pędzie, zaproponowaliśmy, aby jedną z pięciu porcji była szklanka soku. W Polsce spożywa się zaledwie około 280 g owoców i warzyw (bez soków), dlatego każda dodatkowa porcja – także w formie przetworzonej – jest korzystna dla zdrowia.
Wiele badań naukowych to potwierdza. Na przykład ostatnie badanie, obejmujące ponad 12 tysięcy dzieci z Unii Europejskiej, wykazało, że jeśli dziecko ma dostęp do soków owocowych, to spożywa mniej innych napojów – dotyczy to około 50% populacji. To już jest znacząca korzyść. My, promując ideę spożycia pięciu porcji dziennie, zadbaliśmy o krajowe rekomendacje – Instytutu Żywności i Żywienia oraz GIS. Pozyskaliśmy opinie eksperckie potwierdzające, że jedną z pięciu porcji może być szklanka soku. Nasze działania popieramy różnymi badaniami naukowymi i doniesieniami z renomowanych publikacji.
Na przykład naukowcy amerykańscy uważają, że stuprocentowy sok owocowy można traktować na równi z owocem. Warto dodać, że wszystkie soki w Polsce, podobnie jak w całej Unii Europejskiej, są stuprocentowe – do soku nie wolno dodawać cukrów, konserwantów, barwników ani aromatów sztucznych. Soki stanowią bardzo zróżnicowaną kategorię: są soki klarowne, naturalnie mętne, soki przecierowe typu smoothie, a także musy, które są rodzajem gęstego soku. Mamy więc wiele dowodów i powodów, aby promować spożycie szklanki soku, zwłaszcza w Polsce, która jest największym producentem owoców, warzyw i soków w Europie.
Pamiętajmy również o tym, że owoce i warzywa oraz otrzymywane z nich stuprocentowe produkty, jak na przykład sok, są niskokaloryczne. To jest grupa produktów, która – oprócz tego, że jest pełna witamin, antyoksydantów i innych fitoskładników – zawiera substancje często występujące wyłącznie w owocach, warzywach i ich przetworach. Nie ma ich w innych kategoriach produktów.
Jest to grupa niskokaloryczna, więc to duża zaleta. Średnio soki warzywne dostarczają od około 15 kcal na 100 ml, jak ma to miejsce w przypadku soku pomidorowego, do około 50 kcal na 100 ml. Nie ma innych produktów – oprócz wody – które byłyby tak niskokaloryczne. Dla porównania bułka bez szynki i bez masła to już około 200 kcal, a różne słodycze 300 kcal na 100 g i więcej. A zatem jest to grupa produktów, których absolutnie nigdy nie spożyje się za dużo.
Chcę jeszcze dodać jedną rzecz – w przypadku naturalnych produktów nigdy nie dostarczymy organizmowi zbyt dużych ilości jakichś składników, na przykład witamin, ponieważ występują one w obecności innych składowych, takich jak woda, błonnik, pektyny czy inne aktyoksydanty. Wszystkie te składniki są naturalne i występują w naturalnych proporcjach, co zwiększa ich przyswajalność. I to właśnie stanowi olbrzymią wartość owoców, warzyw oraz soków.
Mówimy o owocach i sokach, ale Państwo w nazwie projektu wyróżnili sok jabłkowy. Dlaczego?
To jest bardzo naturalne, ponieważ Polska jest największym producentem jabłek w Unii Europejskiej. Na świecie zajmujemy trzecie lub czwarte miejsce pod względem produkcji (największym producentem są oczywiście Chiny). Nasza pozycja jest więc bardzo wysoka. Jesteśmy również największym producentem półproduktów do produkcji soków w Unii Europejskiej – zarówno soku NFC (czyli soku niezagęszczonego), jak i zagęszczonego soku jabłkowego. Część tej produkcji zostaje w Polsce i wykorzystujemy ją do sprzedaży w formie gotowych soków, ale znaczną część – około 80% – musimy wyeksportować, ponieważ nie jesteśmy w stanie spożyć w kraju całej ilości soku wyprodukowanego z naszych jabłek.
Jabłek produkujemy średnio cztery miliony ton rocznie – czasem trochę mniej, czasem więcej, w zależności od sezonu. Natomiast soków (wszystkich, nie tylko jabłkowych) spożywamy zaledwie około 15 litrów na osobę rocznie. To daje średnio 40 mililitrów dziennie, czyli około trzech łyżek. Naprawdę w Polsce nie spożywa się dużo soków owocowych ani warzywnych. Tym bardziej uważamy, że powinniśmy promować ten najbardziej wartościowy napój owocowy i warzywny, jakim jest sok.
A jeśli do tego jest on produkowany z polskich jabłek – jego wartość jest jeszcze większa. Powinniśmy wspierać polskich rolników, polską gospodarkę i być dumni z naszego produktu. Dodam jeszcze, że obecnie Polska objęła prezydencję w Komisji Europejskiej i jabłko zostało przyjęte jako symbol tej prezydencji. Polska "jabłkiem stoi". Mamy dużo jabłek, jabłka eksportujemy, a jeśli jabłko jest polskie – to i sok jest polski. Stąd właśnie tytuł naszej kampanii.
Jednym z mitów, z którymi próbują Państwo walczyć, jest przekonanie, że soki zawierają dodany cukier. Jakie są najczęstsze nieporozumienia w tym zakresie i w jaki sposób można je skutecznie obalać, bazując na aktualnym stanie prawnym i wiedzy o żywieniu?
Staramy się obalać ten mit, bo oczywiście jest to nieprawda. Zgodnie z przepisami unijnymi i krajowymi do żadnych soków owocowych nie wolno dodawać cukru – nie dodaje się ani glukozy, ani sacharozy, ani syropu, ani żadnych słodzików. Jest to zabronione prawem. Z drugiej strony prawo – a dokładniej rozporządzenie unijne z 2011 roku – podkreśla, że skoro do soków nie wolno dodawać cukru, to nie wolno również umieszczać na etykiecie informacji "bez dodatku cukrów". Jest to pewnego rodzaju paradoks, bo na napojach, do których można dodawać cukier, jeśli go nie dodano, taka informacja może się pojawić. I dlatego tak trudno jest nam walczyć z tym mitem.
Skoro nie ma takiego oznaczenia, to konsument zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem cukier jednak nie został dodany. Tym bardziej, że jabłko jest słodkie, więc i sok z jabłka jest słodki. Jeśli sok powstał z jabłka, to cukry naturalnie w nim obecne oraz całe dobrodziejstwo składników odżywczych również są obecne w soku. Dlatego na tabeli wartości odżywczej cukier widnieje – ale jest to cukier pochodzący z owoców, na przykład z jabłek, z których sok został wyprodukowany.
Z tego powodu tak trudno jest nam tłumaczyć na etykiecie, że cukier nie został dodany. Mimo tego staramy się informować konsumentów na różne sposoby – poprzez artykuły, kampanie informacyjne czy wywiady, jak ten dzisiejszy. Powtarzamy: do żadnych soków owocowych cukier nie jest dodawany. Jednak trudno jest dotrzeć do wszystkich – konsumenci się zmieniają, pojawiają się nowi, nie każde medium dociera do każdego odbiorcy. Dlatego nawet 50% konsumentów, według badań, uważa, że do soków dodaje się cukier, co – powtarzam – nie jest prawdą.
Polskie jabłka i soki z nich produkowane to produkt o dużym potencjale sprzedażowym, ale też ważny element naszej krajowej tożsamości żywieniowej. W jaki sposób projekt "Naturalnie, że jabłkowy" promuje patriotyzm konsumencki i wspiera lokalnych producentów?
Uważamy przede wszystkim, że należy zachęcać do spożywania większej ilości owoców, warzyw i soków – dlatego że przynoszą one korzyści zdrowotne, o czym mówi WHO – Światowa Organizacja Zdrowia – wraz z licznymi ekspertami. Im więcej, tym lepiej.
Do konsumentów chcemy dotrzeć przede wszystkim poprzez opowiadanie i prezentowanie korzyści ze spożywania owoców, warzyw oraz soków, a także informowanie o tym, że sok to nie tylko coś do zjedzenia czy wypicia, ale że ma również pozytywny wpływ na zdrowie. Bo są w nim antyoksydanty, bo jest potas – na przykład w jabłku – który jest niezbędny do regulowania ciśnienia krwi. Trzeba również pobudzać te aspekty patriotyczne: wspierajmy naszą gospodarkę, wspierajmy producentów, pokazujmy, że Polska jest piękna, że nasze uprawy są prowadzone pod pełną kontrolą, że produkcja jest równoważona, że istnieje pełna identyfikowalność producenta, stosowanych środków oraz etapów produkcji. Pokazujmy również, jak powstają nasze soki. Nasze materiały dostarczają właśnie takich informacji.
Chcemy być transparentni i wiarygodni w naszym przekazie. Podpieramy się także badaniami naukowymi, wydajemy liczne opracowania branżowe i naukowe, z którymi staramy się dotrzeć do osób mogących przekazywać te informacje dalej. To jest ciągła praca – coś, co trzeba nieustannie powtarzać i utrwalać. A równocześnie trzeba pobudzać elementy patriotyzmu konsumenckiego. Myślę, że regionalizm, wskazywanie na to, że spożywając produkty regionalne – w tym przypadku traktując region jako Polskę – przyczyniamy się również do ochrony środowiska. Te owoce nie muszą wędrować z odległych rejonów, na przykład z południa Europy czy innych kontynentów.
Oczywiście przepisy europejskie są bardzo restrykcyjne – bardziej niż w wielu innych krajach – jeśli chodzi o bezpieczeństwo produktów, więc tu nie ma żadnej dyskusji: wszystkie owoce, warzywa i inne produkty importowane do Europy muszą spełniać europejskie wymagania. Ale są też kwestie etycznych standardów, które bywają różne w różnych częściach świata. Dlatego właśnie powinniśmy wielotorowo i konsekwentnie podkreślać, że polskie owoce, warzywa i soki z nich produkowane są absolutnie godne naszej uwagi i wsparcia konsumenckiego. Powinniśmy pielęgnować nasze smaki regionalne.
Zaryzykuję jeszcze jedno pytanie dotyczące patriotyzmu gospodarczego czy konsumenckiego. Z moich kontaktów ze Stowarzyszeniem Jabłka Grójeckie pamiętam taki mniej optymistyczny wątek – oni mówią, że mogliby przerabiać jabłka najwyższej klasy na wiele innych sposobów niż te, które są obecnie dostępne w sklepach, ale żadne sieci handlowe nie są tym zainteresowane. Czy sieci handlowe współpracują z producentami, jeśli chodzi o promowanie patriotyzmu konsumenckiego? Czy tutaj istnieje jakiś opór?
Handel współpracuje wtedy, gdy widzi w tym jakąś korzyść finansową. Jeśli więc my – producenci, środowisko opiniotwórcze, a także media – będziemy wspierać i wzmacniać patriotyzm konsumencki, to myślę, że uda nam się również zachęcić sieci handlowe do wspierania tego trendu i zwiększenia oferty produktów lokalnych. Myślę, że to już się dzieje – mamy przecież różnego rodzaju kąciki z produktami regionalnymi. Wydaje mi się, że ten proces już trwa, ale wymaga jeszcze czasu i wzmocnienia.
Ostatnia pandemia pokazała, jak ważne jest wzmacnianie lokalnej produkcji. Oznaczała ona zamknięte rynki, zamknięte granice, zerwane łańcuchy logistyczne. Co by było, gdyby Polska – czy inne kraje – nie miała własnego zaplecza produktów spożywczych? Przecież to produkty pierwszej potrzeby. Dlatego myślę, że takie doświadczenia jak pandemia czy inne podobne incydenty uświadamiają decydentom, jak ważne jest budowanie niezależności i wzmacnianie lokalnego bezpieczeństwa – zarówno żywnościowego, jak i energetycznego. To są dwa niezwykle istotne aspekty.
A jeśli mówimy o bezpieczeństwie, to myślę, że powinniśmy być tego świadomi przy podejmowaniu decyzji – my jako społeczeństwo, NGO-sy, media, samorządy oraz administracja – i dbać o tę niezależność dla dobra i bezpieczeństwa kraju. Bo chodzi nie tylko o obronność – choć ona jest oczywiście bardzo ważna – ale również o niezależność żywieniową i energetyczną.
Z punktu widzenia konsumenta ważna jest nie tylko wartość odżywcza produktu, ale też przejrzystość procesu jego powstawania. Czy mogliby Państwo przybliżyć, jak wygląda cały łańcuch produkcji soku jabłkowego – od zbioru owoców aż po finalny produkt trafiający na półki sklepowe?
W Polsce mamy trzy główne regiony produkcji jabłek i owoców: region grójecko-warecki, region świętokrzysko-sandomierski oraz region lubelski. To właśnie w tych regionach znajdują się zakłady przetwórcze. Dlaczego? Aby skrócić drogę od producenta – rolnika, sadownika – do przetwórni.
Sezon zbiorów i przerobu jabłek zaczyna się mniej więcej w sierpniu, gdy pojawiają się pierwsze większe ilości letnich jabłek, i trwa do pierwszych przymrozków, kiedy zbiera się końcówkę jabłek zimowych. W zakładach jabłka przerabia się na soki NFC (czyli nie z soku zagęszczonego), soki zagęszczone (przy których metodami fizycznymi odparowuje się wodę), przeciery, kostki, mrożonki i inne produkty.
Co się dzieje z jabłkiem? Po zerwaniu trafia ono do zakładu, gdzie jest wyładowywane i myte – oczywiście wodą, pod kontrolą. Na końcu procesu mycia następuje ręczne przebieranie – jest odcinek linii produkcyjnej, gdzie osoby odrzucają owoce niezgodne z normami, nadgniłe, a także gałązki czy inne zanieczyszczenia. System przenośników jest dopracowany, by eliminować takie elementy, ale zawsze jest dodatkowa inspekcja.
Następnie jabłka, już umyte i przesortowane, trafiają do rozdrobnienia w różnego typu młynkach. Od tego momentu system jest zamknięty – po to, by ograniczyć dostęp powietrza i natlenianie. Miazgę tłoczy się na specjalnych urządzeniach, uzyskując sok. Jeśli powstaje przecier, jest dodatkowo przecierany. Sok NFC kieruje się następnie do pasteryzacji – proces trwa kilkanaście sekund i polega na szybkim podgrzaniu oraz równie szybkim schłodzeniu (tzw. szokowa obróbka). Dzięki temu sok zachowuje walory odżywcze i smakowe. Przed pasteryzacją sok jest też odpowietrzany, by ograniczyć straty witamin. Mogą wystąpić pewne straty witaminy C (rzędu 20-30%), ale nie stanowi to problemu, bo witamina C obecna jest także w wielu innych owocach i warzywach.
Po pasteryzacji sok schładza się i magazynuje w tankach, a następnie kieruje do sprzedaży (przypomnijmy – około 80% soku jest eksportowane) lub rozlewa do butelek i kartonów. Jeśli produkuje się sok zagęszczony, po wytłoczeniu trafia on na wyparki, gdzie pod zmniejszonym ciśnieniem odparowuje się wodę. Pozostaje koncentrat – czyli nawet siedmiokrotnie zagęszczony sok. Produkcja soków zagęszczonych wynika głównie z wymagań odbiorców, zwłaszcza zagranicznych, którym zależy na zmniejszeniu objętości. Później, w miejscu docelowym, dodają oni taką samą ilość wody, jaka została wcześniej odparowana. To jest również związane z kwestiami finansowymi – chodzi o transport i logistykę.
Jak widać, na żadnym etapie produkcji nie mamy do czynienia z operacjami chemicznymi – co gwarantują przepisy prawa. Nie można stosować żadnej obróbki chemicznej, dopuszczalne są wyłącznie procesy fizyczne. I to właśnie gwarantuje naturalność i wysoką jakość soków.
Jakie mikro- i makroskładniki znajdziemy w 100% soku jabłkowym i jak wpisują się one w potrzeby organizmu? Czy są różnice w wartościach odżywczych między sokiem świeżo wyciskanym a pasteryzowanym?
Jabłko zawiera wiele witamin i składników mineralnych, natomiast kwestia dotyczy ich koncentracji. Jabłko nie należy do owoców o ich najwyższej zawartości – pod tym względem wyższe wartości mają na przykład kwaśne owoce jagodowe, które są jednak trudniejsze do spożycia ze względu na smak. Jabłko jest łatwo dostępne, można je jeść w dużych ilościach, co pozwala nadrobić tę niższą koncentrację poprzez większe spożycie.
Profesor Pieniążek z Instytutu Ogrodnictwa, który zapoczątkował rozwój sadownictwa w Polsce, powiedział kiedyś w podobnym kontekście, że należy po prostu jeść więcej jabłek – wtedy "dowieziemy" te potrzebne ilości składników odżywczych. Jest to zgodne również z zaleceniami WHO – spożywajmy więcej jabłek, więcej owoców, a wówczas zapewnimy organizmowi odpowiednią ilość witamin i składników mineralnych.
Dzieci i młodzież to grupa, w przypadku której szczególnie często podnoszony jest temat spożycia cukru. Jakie miejsce może zajmować sok jabłkowy w diecie najmłodszych – zarówno z perspektywy rodziców, jak i rekomendacji instytucji zdrowia publicznego? Jak poradzić sobie z konkurencją często mniej zdrowych napojów?
To jest trudne, ponieważ reklama jest wszechobecna i dzieciom trudno wytłumaczyć, że to soki i owoce są zdrowsze, skoro często kieruje się ono smakiem, modą albo reklamą. Myślę, że w tej sytuacji kluczowa jest mądrość rodziców. Ważna jest ekspozycja, czyli dostępność w domu produktów wysokiej jakości – takich jak soki – zamiast innych napojów. To samo dotyczy owoców i warzyw.
Ogromne znaczenie ma też przykład dawany przez rodziców, dziadków, babcie czy starsze rodzeństwo. To ma dla dziecka olbrzymią wartość – coś, co zapadnie mu w pamięć. Przede wszystkim dziecko zapamięta smaki domowe, i nawet jeśli w okresie młodzieńczego buntu od nich odejdzie, to później do nich wróci.
Badania, które współrealizowaliśmy, pokazują, że przykład matek, które wspólnie z dziećmi jedzą posiłki i chwalą soki, owoce i warzywa, ma duże znaczenie. Nawet jeśli dziecko początkowo odmawia, to matki powtarzają propozycję kilkanaście razy – czasem tyle potrzeba, by dziecko przekonało się do nowego smaku. Nie ma innej drogi na skróty. Owoc, warzywo czy sok muszą być dostępne, obecne na co dzień w domu, a także w szkole. Myślę, że wtedy dziecko to przyjmie i zaakceptuje.
Często bez problemu potrafimy wymienić przykłady polskich sportowców czy celebrytów, których widujemy na plakatach z różnego rodzaju napojami. Inaczej wygląda sytuacja z sokiem jabłkowym. Dlaczego tak jest?
Tutaj dotykamy problemu komercji. Produkcja soków jest znacznie droższa, ponieważ koszt produktu stanowi głównie wsad owocowy – przecież to stuprocentowy sok, czyli stuprocentowy owoc w płynie. W takim produkcie udział surowca jest naprawdę wysoki. Dlatego często producentom soków brakuje już budżetu na angażowanie topowych aktorów czy sportowców do kampanii reklamowych.
Jak oceniacie Państwo poziom wiedzy konsumentów na temat soków owocowych i ich roli w diecie? Z czego wynika niskie spożycie soku w Polsce? Jakie działania edukacyjne w ramach projektu przynoszą w tym obszarze najlepsze efekty?
To nie jest tylko polski problem, że konsumenci spożywają mało owoców, warzyw i soków. Właściwie wszędzie obserwujemy stagnację lub wręcz spadek spożycia. Dlaczego tak się dzieje? Jest duża konkurencja ze strony innych produktów, które są często bardzo atrakcyjne cenowo, łatwiejsze w przechowywaniu i konsumpcji. Owoce, warzywa i soki mogą być dla niektórych konsumentów mniej atrakcyjne. Racjonalne argumenty – takie jak zdrowie – nie zawsze trafiają, zwłaszcza do młodszych odbiorców. Kiedy jesteśmy zdrowi, rzadko myślimy o zdrowiu. Dopiero później zaczynamy to doceniać.
Reklama jest dźwignią handlu i spożycia. To jest kwestia zbyt małych budżetów – produkty naturalne, jak soki, są mniej dochodowe niż wiele produktów konkurencyjnych, dlatego trudniej jest wygospodarować środki na ich promocję. To dla nas duży problem, z którym staramy się walczyć. Właśnie dlatego realizujemy różne kampanie.
Jako stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków w ramach działań edukacyjnych staramy się docierać do konsumentów, a także świata nauki, mediów oraz administracji. Przekazujemy argumenty, dlaczego warto wspierać producentów i przetwórców zdrowej żywności. Walczymy także z systemami znakowania, takimi jak Nutri-Score, które w naszej ocenie promują produkty wysokoprzetworzone. Kryteria tego systemu są tak ustawione, że stuprocentowy sok, nawet smoothie, bez dodatku cukru i konserwantów, często otrzymuje gorsze oznaczenie – czerwone, pomarańczowe, czasem żółte – niż napoje typu light, które nie mają żadnych wartości odżywczych, ale za to mają zielone oznaczenie. Zielone dla konsumenta oznacza coś co jest zdrowe, bezpieczne. Sam system rekomenduje produkty oznaczone literami A lub B na zielonym tle jako odpowiednie do częstego spożywania. To duży paradoks – bo nie chodzi tu o wartość odżywczą, a o uproszczone algorytmy. Żaden dietetyk nie zgodzi się, że tego typu napoje bez żadnej wartości odżywczej to produkty zdrowe.
Dlatego właśnie prowadzimy działania edukacyjne i współpracujemy z szeroką koalicją polskich przetwórców i producentów – mięsa, mleka, zbóż, owoców, warzyw, ryb. Razem wskazujemy, że system Nutri-Score deprecjonuje produkty naturalne i wprowadza konsumentów w błąd. Konsument powinien przede wszystkim znać skład produktu i wybierać świadomie, zgodnie ze swoimi potrzebami zdrowotnymi, wiekiem, aktywnością. Nie może to być system uproszczony, zunifikowany dla wszystkich – młodych, starszych, zdrowych, chorych konsumentów.
Na ile produkcja soków jabłkowych – od uprawy po butelkowanie – może być przykładem praktyki zrównoważonego rolnictwa i przetwórstwa? Czy KUPS prowadzi działania związane z redukcją śladu węglowego, marnowania surowca lub opakowaniami przyjaznymi środowisku?
Przy produkcji soków staramy się minimalizować odległości transportu – od producenta do najbliższego zakładu przetwórczego. Zakłady są zlokalizowane w sercu regionów sadowniczych, tak aby owoce od razu po zbiorze trafiały do najbliższej przetwórni. Jako branża sokownicza zachęcamy także do zakładania tzw. sadów sokowych – czyli sadów dedykowanych do produkcji soków. Dzięki temu możliwe jest lepsze planowanie produkcji, unikanie sytuacji, w których owoce czekają lub muszą być transportowane na duże odległości. To powiązanie produkcji z przetwórstwem sprzyja środowisku i efektywności. Co ważne – przy produkcji soków nie liczy się wygląd owocu, jego kolor czy kształt, lecz dojrzałość i smak. To zmniejsza konieczność stosowania środków ochrony roślin czy nawozów, co dodatkowo ogranicza wpływ na środowisko. Zachęcamy także do spożywania soków jabłkowych z polskich owoców – to również przekłada się na niższy ślad węglowy.
Jeśli chodzi o opakowania, soki najczęściej kojarzymy z opakowaniami szklanymi, ale plastik ma też swoje zalety – jest lżejszy, a więc transport zużywa mniej paliwa, co także służy ochronie środowiska. Od 1 października bieżącego roku plastikowe butelki i puszki będą objęte systemem kaucyjnym – będą oznaczane znakiem kaucji, a konsument, zwracając opakowanie w dowolnym miejscu, odzyska kaucję. Pamiętajmy tylko, by nie zgniatać butelek i nie usuwać kodu kreskowego – to warunek przyjęcia przez automat. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku szklanych butelek zwrotnych. Natomiast butelki szklane bezzwrotne są zbierane w systemie zbierania szkła na poziomie samorządowym czy miejskim.
Każde opakowanie staje się na tym etapie cennym surowcem do dalszego przerobu – pozwala ograniczać zużycie surowców pierwotnych. System kaucyjny umożliwia zbiórkę czystego, bezpiecznego surowca do produkcji nowych opakowań lub innych elementów. Dlatego tak istotne jest, aby system ten działał – bo opakowania do kontaktu z żywnością muszą spełniać najwyższe standardy bezpieczeństwa i jakości.
Czego życzyć polskim producentom soków?
Życzmy, aby konsumenci pili więcej soków – szczególnie tych z owoców i warzyw krajowych. Tego sobie życzmy. I oczywiście życzmy tego także konsumentom.
Dziękuję za rozmowę.
#FunduszePromocji
foto: Dr inż. Barbara Groele, sekretarz generalna Krajowej Unii Producentów Soków (mat. redakcji)